Ci, którzy planują maltańskie wakacje na diecie powinni koniecznie przeczytać relację Gosi, która zorganizowała sobie wakacje bez glutenu, cukru i mięsa. Zapraszamy do lektury!
***
Dzisiaj przyszedł czas na to co najciekawsze! Dowiedziecie się jak sprawnie poradziłam sobie podczas wakacyjnego wyjazdu nie łamiąc zasad takich jak niejedzenie glutenu, cukru, laktozy i mięsa. Dzięki temu były to pierwsze od zdiagnozowanej choroby jelit, czyli od trzech lat wakacje bez obaw dotyczących bólu jelit czy konieczności siedzenia w toalecie.
Gdzie byłam, co kupiłam i jak jadłam – oto mały przewodnik pt. Wakacje na diecie!
1) Targ rybny
To miejsce, które odwiedziłam na Malcie jako jedno z pierwszych. Utwierdziłam się w przekonaniu, że różnego rodzaju targi czy bazary, to miejsca w których czuję się jak ryba w wodzie! Targ ze świeżymi rybami, owocami morza, owocami, warzywami i różnego rodzaju świeżymi sałatkami jest organizowany na Malcie raz w tygodniu – w niedzielę i odbywa się w Marsaxlokk.
Co udało mi się tam kupić?
– Dynię piżmową, cebulę i marchew, czyli składniki na zupę dyniową na śniadanie
– Krewetki
– Gotowe krewetki na wagę marynowane w ziołach i czosnku
– Pasta z fasoli z przyprawami i oliwą
2) Jeśli nie na targu, to gdzie kupić świeże owoce i warzywa?
Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, tylko wtedy można natrafić na „mobilne stragany”. Raz pojawią się tu, innym razem gdzie indziej. Samochody wypełnione po brzegi owocami, warzywami, a nawet jajkami! Produkty te są o wiele świeższe od tych dostępnych w sklepach, a jeśli o nich mowa, to…
3) Sklepy spożywcze na Malcie
Osoba mieszkająca w większym bądź mniejszym miasteczku w Polsce przyzwyczajona jest do tego, że obojętnie o jakiej porze dnia (czy nawet nocy!) wyjdzie z domu, w promieniu kilkuset metrów trafi na otwarty sklep w który kupi najpotrzebniejsze produkty do przeżycia :). Malta pod tym względem może dziwić. Sklepów spożywczych jest tu bardzo, bardzo, bardzo niewiele, czasami trzeba się ich porządnie naszukać. Dlatego lepiej udać się na konkretną przejażdżkę do supermarketu i zrobić mały tygodniowy zapas najpotrzebniejszych produktów na cały pobyt – swoje zakupy zrobiłam w supermarkecie Pavi i Lidlu. Przy okazji zerknijcie na ceny produktów w tamtejszych sklepach. Zanim wybrałam się na takie zakupy, porządnie przemyślałam logistykę przygotowania jedzenia. Dlaczego? Żeby nie kupić za dużo, bo resztki będzie trzeba wyrzucić, co równe jest wyrzuceniu pieniędzy w błoto. I to nie byle jakich pieniędzy :)– Euro!
4) Logistyka, czyli plan działań kuchennych
To chyba najważniejszy podpunkt, ponieważ dzięki dobremu zaplanowaniu działań moja obecność w kuchni była krótsza niż mogłoby się wydawać. Na wakacje nie pojechałam przecież po to, żeby siedzieć w kuchni!
Oto strategiczne 🙂 posunięcia ułatwiające mój pobyt na wakacjach:
– Ugotowanie garnka zupy dyniowej (śniadanie na 4 dni)
– Gotowanie kaszy z góry na kilka porcji np. do obiadów czy II śniadań
– Sprawne przygotowywanie II śniadania – wcześniej ugotowana kasza, owoce pokrojone w kostkę, lekko podduszone plus mleko ryżowe lub kokosowe – zjadane na miejscu lub brane do pojemnika na wynos
– W zamrażarce mrożonki, które na szybko z dodatkiem mleka kokosowego pałaszowałam na kolacje
– Przygotowywanie dań i kupowanie produktów z możliwością różnego przeznaczenia np. pieczone bakłażany jako oddzielne danie ale również jako zmiksowany mus / mleko kokosowe jako składnik II śniadania oraz dodatek do mrożonek (czas + oszczędność)
– W lodówce zawsze miałam kilka świeżych warzyw z mobilnego straganu: cukinię, bakłażana, cebulę i pomidory z których rotacyjnie robiłam gulasze warzywne do kasz
Dzięki robieniu kilku porcji naraz oszczędzałam wiele czasu. Śniadania, II śniadanie i kolacje nie stawały się wtedy utrapieniem wakacyjnej sielanki :). A co z obiadami?
5) Co zjeść na mieście?
Obiady + małe co nieco bez glutenu, laktozy, cukru i mięsa? Tak i to nie tylko w samym centrum Valletty (stolica Malty).
– Lampuki (ryba) czyli maltański specjał w sosie ze świeżych pomidorów
– Grillowany łosoś z pieczonymi burakami i sałatą (powoli do mojej diety włączam surowe warzywa)
– Świeżo wyciskane soki
Trzeba na nie uważać! Tzw. oferta „Fresh juices” pojawia się w miejscowych barach, soki w takich miejscach robione są z mrożonych warzyw i owoców z dodatkiem soku z kartonu. Dr. Juice jest pewną i sprawdzoną opcją – dostępną na maltańskim lotnisku oraz w mieście St. Julian’s.
Były też takie dni, kiedy obiad jadłam w mieszkaniu. Nie mogłam przegapić okazji przygotowania świeżych, przywiezionych prosto z targu rybnego krewetek. Trochę czosnku, natki pietruszki, oliwy i gotowe! Ps. A ile śmiechu podczas ich oczyszczania :).
6) A na drogę powrotną do Polski…
Zrobione na szybko ciasteczka z dyni i buraków kupionych w Lidlu (już ugotowanych, zamkniętych w opakowaniu próżniowym, w Polsce też są odstępne) zblendowane z dodatkiem kaszy jaglanej i pestek słonecznika. Szybko smacznie i w drogę!
PODSUMOWANIE
Jestem świadoma, że sprawnego przygotowywania posiłków trzeba się nauczyć. Zorganizowanie takiego pobytu jeszcze 6 miesięcy temu byłoby dla mnie niewykonalne. Teraz inaczej na to patrzę, potrafię zaplanować zakupy, gotować na kilka porcji, czasem stworzyć coś z niczego, czyli z resztek.
Jeśli jeszcze tego nie potraficie, spokojnie, dajcie sobie czas. Bądźcie dla siebie łaskawi, taka umiejętność pojawi się prędzej czy później. Teraz już to wiem!
Malta to nie raj dla osób unikających glutenu, laktozy, cukru i mięsa, ale mi udało się stworzyć ten raj na własne potrzeby :). Malto do zobaczenia!
Gosia Rudzińska – autorka bloga: 2metryzdrowia.pl
NIC PROSTSZEGO!
WYŚLIJ NAM MAILEM TEKST I ZDJĘCIA,
A ZAJMIEMY SIĘ RESZTĄ 😎