fbpx

BILLINGHURST CAVE

BILLINGHURST CAVE – NURKOWANIE NA GOZO

Niniejszy wpis jest częścią cyklu artykułów pt. „Samodzielne nurkowanie na Malcie i Gozo”.
Gorąco zachęcamy do rozpoczęcia lektury na podlinkowanej wyżej stronie wprowadzającej, gdzie znajdują się m.in. spis treści (lista opisanych nurkowisk) i słowo wstępu od Autora.

Billinghurst Cave
[1] Tutaj zjeżdżamy z głównej drogi ostro w dół. [2] Miejsce, gdzie dojedziemy i możemy zaparkować. [3] Drabinka do wody. [4] Reqqa Point.
Billinghurst Cave
Fragment mapki umieszczonej niedaleko nurkowiska

Dojazd do atrakcji, tak jak w przypadku np. Double Archa, jest przez miejscowość Zebugg od strony Xlendi (mapkę północy w mniejszej skali z zaznaczonymi nurkowiskami znajdziesz stronie przy opisie Cathedral Cave lub całej wyspy w informacjach ogólnych). Z bardzo dobrej drogi biegnącej wzdłuż wybrzeża od Double Archa w kierunku Cathedral Cave musimy skręcić w prawo w punkcie oznaczonym na mojej mapie numerem 1.

Billinghurst Cave
Wejście do wody wiedzie wykutymi schodkami i metalową drabinką

Zjazd w dół jest krótki, ale za to ostry i bardzo wąski – pamiętam, że na krotkim fragmencie skałki po obu stronach samochodu były na „lusterka”. Po zjechaniu z głównej drogi dalsza jej część – do punktu oznaczonego numerem 2 – przebiega właściwie po gołej skale. I wszystko byłoby właściwie ok, gdyby nie to, że skała ta, w bodajże w dwóch miejscach, przecięta jest sztucznie wyciętymi rowami do odprowadzania wody. Przejeżdżajac je zwykłą osobówką istnieje duża szansa, żeby urwać tam zderzak albo zdrowo przywalić amortyzatorem, ale kiedy my akurat jechaliśmy, ktoś wcześniej przytomnie ułożył kamienie na szerokość opony tak, żeby nie zaznać takich atrakcji. I spokojnie przejechaliśmy, ale wyobrażam sobie, że ktoś okresowo może, w miarę potrzeby, udrażniać te kanały i wtedy będziemy musieli jakoś sobie radzić sami… np. samemu układając z powrotem kamienie w upale 🙂 Ostatecznie można też zostawić tam samochód, ale wtedy zostanie spory kawałek do przejścia.

Billinghurst Cave
Zaraz po wskoczeniu do wody. Widok z góry na ścianę i wejście do jaskini

W Billinghurst Cave (i pobliskim Reqqa Point) nie ma niestety – oprócz wykutych schodków i drabinki do wody – żadnych udogodnień dla nurków. Rozkładając sprzęt na gorącej skale, z zazdrością patrzyliśmy na dwóch gości ubierających szpej bezpośrednio z pokładu zdezelowanego pickupa… nie znajdziemy tu też żadnych toy-toi i innych przejawów cywilizacji, możemy się za to rozkoszować rozżażonym piekarnikiem skał wokół nas. Po założeniu na tej patelni 5mm długiej pianki od razu powróciły miłe wspomnienia ubierania ocieplacza i suchara w 30 stopniowym upale na Hańczy 🙂 W Billinghurst Cave wejście do 28 stopniowej wody wspominam jako ulgę podobną do przekroczenia latem termokliny na jeziorze.

Billinghurst CavePrawie bezpośrednio pod nami w stoku ściany znajduje się jaskinia – wejście do niej zaczyna się na 14m., a dno jest dziesięć metrów niżej. Dno jest piaskowo-żwirowe (dalej pojawiają się głazy), szerokość pieczary to dobre kilkanaście metrów, a długość ponad 100 metrów (spotkałem się z informacją, że jest to 130 metrów). Maksymalna głębokość w środku wynosi około 27m., sufit w tym miejscu jest na 17 metrach.

Billinghurst Cave
Widok w kierunku wejścia

Z jaskini jest tylko jedno wyjście, więc musimy wrócić do punktu wejścia. Latarki są niezbędne, bo wraz z oddalaniem się od światła robi się bardzo ciemno, po około 30 metrach znika całe naturalne światło. Latarki o kącie świecenia 8 stopni są dobre do porozumiewania się, ale oczywiście w dużej jaskini o tak czystej wodzie kompletnie się nie sprawdzają, także nie daliśmy rady ani trochę rozświetlić egipskich ciemności wokół. Dodatkowo, ponieważ nie mieliśmy zdublowanych źródeł gazu oraz z faktu, że byliśmy w nieznanej jaskini kompletnie sami, nie czułem się swobodnie, więc w pewnym momencie zdecydowałem się pokazać wcześniejszy odwrót.

Billinghurst Cave

Dość ciekawe podwodne tereny rozciagają się także na lewo i prawo od jaskini, wzdłuż ścian zatoki. Dużo nurków płynie w prawo w kierunku Reqqa Point, myśmy jednak, za namową spotkanej przewodniczki Polki, zdecydowali się popłynąć w lewo.  Nie wiem czy wybór był najlepszy, ale pływając niedaleko ściany przy dnie na 20-30 metrach spędziliśmy bardzo miło ostatnie 30 minut.

ZAINTERESOWAŁ CIĘ TEN ARTYKUŁ?
ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI W KOMENTARZACH.
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN TEKST?
UDOSTĘPNIAJ GO DO WOLI KORZYSTAJĄC Z OPCJI „PODZIEL SIĘ”. 👇