Co warto zobaczyć na Comino? Ewa i Krzysztof dość dobrze poznali wyspę, ponieważ właśnie tu zdecydowali się nocować. Nie ograniczyli się jednak tylko do Blue Lagoon i Crystal Lagoon. Dzięki nim możemy przeczytać mnóstwo ciekawostek o Comino. Nie przedłużając – zapraszamy do lektury!
***
Pierwsza wyprawa na Malte – Comino.
We wrześniu mój mąż zaplanował sobie tydzień urlopu pod koniec października i wymyślił, ze może pojedziemy sobie gdzieś w cieplejsze regiony świata, żeby się trochę ogrzać. Mapy poszły w ruch i stanęło na Malcie. Wyruszyliśmy wtedy do naszego biura podroży i znaleźliśmy fajna, niedroga ofertę nie całkiem na Malcie, ale na maleńkiej wyspie miedzy Malta, a Gozo zwanej Comino. Do czasu naszego wyjazdu codziennie wertowaliśmy internetowe strony na temat tych wysp. Tak dotarłam do waszego bloga i powiem szczerze, ze wiele informacji przydało się bardzo. Ale ponieważ o Malcie i Gozo napisano już wiele, chciałam skupić się głównie na Comino.
Tak wiec, kiedy doszło do terminu naszej wyprawy porzuciliśmy dzieciaki (notabene dorosłe) i ponieważ mieszkamy w Niemczech, pojechaliśmy na lotnisko w Düsseldorfie.
Wyruszyliśmy pod wieczór, bo tylko tak latają te maltańskie linie i po locie trwającym 2 godz 20 min wylądowaliśmy szczęśliwie na Malcie. Tam czekał na nas koordynator i skierował nas do busika, który miał nas zawieźć do Cirkewwy, a tam miał na nas czekać transport droga morska na wyspę Comino. Jazdy busikiem poprzez drogi i trochę jakieś nocne zakamarki nie zapomnę, bo ciągle wydawało mi się, ze zaraz wpadniemy na coś, no i ten kierowca nie z tej strony co trzeba.
W końcu dojechaliśmy, pan kierowca kazał zejść nam na nabrzeże i czekać na kuter, który miał lada chwila przypłynąć. Zostaliśmy sami i jeszcze jakaś para z małym chłopcem. Było około 22 30 lekki deszcz i spore fale. Okazało się, ze nasi współwczasowicze to również Polacy z Lipska. Czekaliśmy wpatrując się w czarna otchłań i tylko szum morza i kolebiące się na wietrze boje. W końcu kolo 24 00 na horyzoncie coś zamajaczyło i pojawił się hotelowy kuter.
To co potem przeżyłam, to nawet strach opowiadać. Na morzu fale stały się wielkie na 4 metry i co chwila rzucało mnie z ławki pod sufit i myślałam, ze już nie dopłyniemy. Ale kapitan łajby śmiał się, ze dzień wcześniej były fale 9 metrowe. Przez te fale podroż wydłużyła się i dopiero po 1 00 dotarliśmy do hotelu. Hotel prezentował się nieźle i nawet mimo tej pory czekał na nas poczęstunek. Jakieś kolorowe napoje w hallu, a w pokoju na talerzu znaleźliśmy kanapeczki.
Dzień następny postanowiliśmy spędzić na wyspie i poznać ja dokładnie, co nie wydawało się trudne, bo wyspa ma około 3 km2.
Wyruszyliśmy po śniadaniu, przeciwstawiając się mocno wiejącemu wiatrowi i lekko zachmurzonemu niebu. Ale cale szczęście, że wiało, bo jednak było ciepło, a ten wiatr nas fajnie chłodził.
Na wyspie jest wiele dróg i wszystkie wyglądały jak na poniższym zdjęciu. Co do ruchu czterokołowego… to jeżdżą tu tylko busiki hotelowe i samochody jedynej rodziny zamieszkującej wyspę.
Idąc takimi drogami wdychaliśmy zapach dzikiego tymianku, szałwii i dziurawców. Po za tym, były jakieś krzewiki, porosty i oczywiście wszędobylskie opuncje. Podobno wyspę zamieszkuje wielka ilość królików, ale nam jakoś nie udało się na nie natrafić, za to bez przerwy uciekały przed nami małe, sympatyczne jaszczureczki. Jedna taka inwalidka bez ogona pozowała mi ze wszystkich stron wcale się nie bojąc. Ponoć ogonki im odrastają, wiec inwalidztwo tylko czasowe:-).
Pierwsza budowla, która stanęła nam na drodze to cmentarzyk jedynej tu mieszkającej rodziny.
Następnie skierowaliśmy się ku wieży Św. Marii. Niestety nie mogliśmy wejść do środka, gdyż była zamknięta. Ponoć kiedy ma być otwarta powiewa na niej flaga.
Ale i tak imponujący widok. Później, od poznanego Anglika, który tak pokochał Gozo, ze zamieszkał tam na stale, dowiedzieliśmy się, ze wieża w latach 2002 – 2004 została pięknie odrestaurowana ze środków Unii Europejskiej. Była to typowo obronna i jednocześnie obserwacyjna wieża zbudowana za czasów wielkiego mistrza Kawalerów maltańskich Alofa de Wignacourta w latach 1601-1622. Dzięki Needowi mogliśmy zobaczyć ja od środka i wdrapać się na górny taras, skąd podziwialiśmy widoki na cala wyspę i oddalone Gozo.
Wieża ma około 12 m wysokości, a jej podstawa około 8m. Mury maja grubość 6 m.
W środku na samym dole było miejsce dla zwierząt, wyżej dla ludzi. Dla mnie ciekawostka jest zbiornik wody do picia wykopany na kilkanaście metrów w dol, co w tym skalistym podłożu było nie lada wyczynem.
Wejście do wieży dla zwierząt.W wieży nie wychodziły za bardzo zdjęcia, gdyż Need nie zapalał zbyt wiele świateł. Za to na samej gorze widoki były świetne.
Podobno kiedyś miedzy schodami a wieża był most zwodzony, który podnoszono w razie zagrożenia.
Widok z góry na dawny szpital, którego cześć teraz zamieszkuje jedyna rodzina na wyspie.
Tu gdzie widać kola na morzu ponoć hoduje się tuńczyki.
Ta mala wysepka miedzy Comino, a Gozo to Cominotto i właśnie tu znajduje się słynna Blue Lagoon. Fakt niezaprzeczalny, ze woda jest cudowna, ale najazdy turystów niestety pozostawiają tam odpadki, dryfujące plastikowe butelki i rożne inne śmieci. Troszkę szkoda, bot o naprawdę bardzo urokliwe miejsce.
Chodziliśmy po wyspie drogami i bezdrożami i natrafialiśmy na niesamowite wytwory morza, fal i wiatrów. Troszkę tego chcemy zaprezentować, ale tak naprawdę, to trzeba samemu zobaczyć, gdyż zdjęcia nawet w połowie nie oddają uroku miejsc.
Na wyspie jest tylko jeden hotel, a około 800 metrów od niego są tez bungalowy i jak ktoś jedzie z rodzina to jest to super opcja. Niedaleko bungalowów jest również pole namiotowe i bardzo ładna piaszczysta plaza.
Jeśli lubimy zabawiać się w Robinsona Cruzoe, to jest to super opcja. Jeśli jednak wolimy zwiedzać Malte, czy Gozo, lepiej nie mieszkać na Comino, gdyż hotelowy kuter kursuje tylko w określone godziny i do określonej godziny i jeśli spóźnimy się na ostatni to mamy problem. My raz spóźniliśmy się i owszem znaleźliśmy sobie przewoźnika, ale to nas kosztowało dużo więcej niż normalnie. Jedzenie w hotelu było znakomite i tak różnorodne, ze mimo iż mielimy wykupione tylko śniadania i obiadokolacje to nawet nie dalibyśmy rady wszystkiego spróbować. Hotel posiada basen dla dzieci i dorosłych, a także 4 korty tenisowe. Hotelowa plaża jest jednak dość kamienista, wiec lepiej chodzić na Blue Lagoon, albo ta obok pola namiotowego.
Można tez wypożyczyć małe kajaczki i popływać sobie w zatoczce hotelowej. Jest również stanowisko nurków i kto ma zaliczone szkolenie, może sobie ponurkować za odpowiednia oplata. My nie korzystaliśmy, gdyż woleliśmy zwiedzać Gozo i Malte. Myślę, ze Gozo można uznać za zaliczone, ale w Malcie zwiedziliśmy tylko Vallette na którą poświeciliśmy 2 dni. Mamy wiec już wykupiony hotel na Malcie i w kwietniu zamierzamy więcej czasu poświęcić tej największej wyspie.
Plan zwiedzania powoli opracowujemy.
NIC PROSTSZEGO!
WYŚLIJ NAM MAILEM TEKST I ZDJĘCIA,
A ZAJMIEMY SIĘ RESZTĄ 😎