fbpx

PIELGRZYMKA NA MALTĘ

Pielgrzymka na Maltę zrelacjonowana przez Panią Teresę Mroczek to wyjątkowy zapis przepięknej wyprawy śladami św. Pawła oraz św. Jana Pawła II. Polecamy lekturę nie tylko tym, którzy planują prywatną lub grupową pielgrzymkę na Maltę, lecz także osobom, którym Malta katolicka nie była do tej pory dobrze znana. Cóż dodać. Przepiękna podróż i wspaniała relacja.

***

WYJAZD

Dam radę czy nie” – zastanawiałam się przed zaplanowaną pielgrzymką na Maltę. W piątek, 15 stycznia 2016 roku, przezwyciężając duchem słabość ciała, podjęłam ostateczną decyzję: “jadę!”. 18 stycznia, w dzień wyjazdu, tuż przed wyjściem z domu, powiedziałam: “to będzie cud jak zdołam odbyć tę pielgrzymkę. Po Mszy św. porannej, z Panem Jezusem w sercu, Igor, uprzejmy młodzieniec z Ukrainy, zawozi nas samochodem na lotnisko.

Pierwszy kontakt z Maltańczykami nawiązujemy przy odprawie. Widząc czerwony krzyż maltański na “ogonie” samolotu, pomyślałam: “ich uprzejmość i bijący z nich pokój, idą w parze z krzyżem, który jest chlubnym godłem ich kraju”.

W STOLICY

Na Malcie wylądowaliśmy o godz. 13:00. Z Luqa, jedynego tu lotniska, kierujemy się do stolicy – La Valletty. Gości nas Mario i jego syn Christopher. Z okna domu spoglądamy na potężne mury obronne miasta i wzrokiem ogarniamy morze Śródziemne, po którym przemieszczał się św. Paweł, Apostoł Narodów. Naszą uwagę przykuwa biało-czerwona flaga maltańska z krzyżem, która powiewa na tle nieba.

Po krótkim posiłku i odpoczynku, zagłębiamy się w lekturę Dziejów Apostolskich. W nich św. Łukasz szczegółowo relacjonuje nam najważniejsze wydarzenie Malty: oto wraz ze św. Pawłem i pozostałymi towarzyszami żeglugi szczęśliwie dotarli na brzeg. Wyspa ocaliła ich życie. Maltańczycy przyjęli rozbitków z niespotykaną życzliwością. Już na samym początku, zaraz po wyjściu z morza, jadowita żmija uczepiła się ręki Apostoła. Ku zdziwieniu tubylców przybyszowi nic się nie stało. Uznali to za cud. Od owej chwili, czyli od odległego 60 roku, mieszkańcy Malty niezmiennie darzą Pawła z Tarsu wielką miłością i wdzięcznością. A mają mu za co dziękować! Długo bowiem czekano w ciemnościach na zwiastuna prawdziwego Światła – Pana naszego Jezusa Chrystusa.

W czasie przybycia Pawła, Malta od ponad dwustu lat znajdowała się pod okupacją Cesarstwa Rzymskiego. Przed Rzymianami, od V wieku, Maltą rządzili Grecy. To oni nadali wyspom nazwę Malita, czyli miód. Idąc jeszcze dalej, można stwierdzi, że cywilizacja dotarła tu około 1000 roku przed Chrystusem. Natomiast pierwsi osadnicy przybyli na wyspy z Sycylii około 5 tysięcy lat przed Chrystusem. W dniu w którym św. Paweł postawił swe stopy na Malcie, wyspa była miejscem kultu bóstw pogańskich (bogini płodności).

Wracamy jednak do 19 stycznia 2016 roku, do dalszego etapu pielgrzymki.

SANKTUARIUM MARYJNE W MELLIEHA

We wtorek rano udajemy się autobusem do Mellieha (czytaj Meliha), na północ wyspy. Około południa stajemy u stóp Tej, przez która Bóg dał nam swojego Syna. Z niewymowną radością modlimy się w najstarszym Sanktuarium maryjnym na Malcie. Radość naszą pogłębia świadomość, że w 1990 roku przybył tu św. Jan Paweł II.

Zapoznajemy się z historią tego świętego miejsca. Tradycja głosi, że już od V wieku mieszkali tam mnisi. W znajdującej się tam grocie, prawdopodobnie od początku XII wieku, widniał namalowany tam na skale wizerunek Maryi z Dzieciątkiem Jezus, zwany “łukaszowy”. Grota w ciągu wieków była celem spotkań z Maryją i Jej Synem.

W 1614 r., Sanktuarium zostało w dużej mierze zniszczone po najeździe sześćdziesięciu tureckich okrętów pirackich. W wyniku tego najazdu także dolna część świętego Obrazu została poważnie uszkodzona. Na bramie głównej Sanktuarium , w podzięce za dar deszczu po długiej suszy, widnieje napis zaczerpnięty z Psalmu 21: Tobie ufali nasi ojcowie i Ty ich wybawiłeś. Na dziedzińcu obchodzimy marmurowe tablice z modlitwą do Matki Bożej z Mellieha. Jest także w języku polskim. Czytamy na niej:

O Błogosławiona Dziewico. W tej świętej grocie w Mellieha od samych początków chrześcijaństwa ojcowie nasi oddawali Tobie cześć. I tak jak oni w Tobie pokładali wszelką nadzieję, a Ty ich wysłuchiwałaś, tak i my dzisiaj prosimy Ciebie: skieruj na nas Twoje słodkie spojrzenie i uzdrów nas ze słabości materialnych i duchowych. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Matka Boża doprowadza nas do Stołu Pańskiego. Najświętszej Eucharystii przewodniczy Kapłan – pielgrzym z sąsiedniej wyspy Gozo. Liturgia sprawowana jest w języku maltańskim. W nawiasie warto wiedzieć, że jest to język spokrewniony z językiem arabskim i przynależy do semickiej rodziny języków. Najbardziej zbliżony jest do dialektu tunezyjskiego. Jest to jedyny język semicki zapisywany alfabetem łacińskim. Wsłuchując się w język maltański wyłapujemy wiele arabskich dźwięków. Obok nich dochodzą zapożyczenia z języka włoskiego, angielskiego i francuskiego. Dla ciekawości warto wiedzieć, że na określenie Boga, używa się arabskie słowo Alla[h]. Z maltańskiego zapamiętujemy zwrot Kif inti? – jak się masz?

Po Mszy św. i odmówionej koronce do Miłosierdzia Bożego, siostra zakonna oprowadza nas po ekspozycji darów wotywnych pielgrzymów. Pośród wielkiej ilości wot widzimy dary św. Jana Pawła II. Wszystkie te dary odzwierciedlają głęboką wiarę i zaufanie wiernych do Matki Bożej. Ubogaceni duchowo opuszczamy tę “klinikę ducha”, w której poprzez stulecia pielgrzymi obciążeni codziennymi troskami, niedostatkami i chorobami ducha i ciała, znajdowali w Domu Matki prawdziwy pokój wewnętrzny, radość serca i uzdrowienie. Na zakończenie schodzimy schodami do Groty, gdzie Maryja miała objawi się myśliwemu.

20 stycznia opuszczamy ten piękny zakątek Malty, udając się do portu w Cirkewwa. Promem dopływamy do Mgarr.

SANKTUARIUM MARYJNE NA WYSPIE GOZO

Celem naszej obecności na wyspie Gozo jest narodowe Sanktuarium Ta’ Pinu. Przewodniczy nam uśmiechnięty maltańczyk, Joseph Pace. Po drodze pokazuje nam rozliczne kościoły. Chce nam pokazać i opowiedzieć jak najwięcej o swojej wyspie. Po posiłku i krótkim odpoczynku w Xlendi (czytaj Szlendi), Joseph zawozi nas do Sanktuarium. Pielgrzymie kroki kierujemy do kaplicy Matki Bożej Wniebowziętej. Przed swym obrazem Maryja przygotowuje nas do owocnego i świadomego uczestnictwa w Najświętszej Eucharystii.

Po dziękczynieniu i zawierzeniu się Matce Bożej, zapoznajemy się z głównymi wydarzeniami tego wybranego przez Boga i Maryję miejsca. W 1883 roku miało tu miejsce szczególne wydarzenie. Młoda dziewczyna, Carmela Grima, wracając wieczorem do domu po całym dniu pracy na polu, usłyszała slowa dochodzące z kościółka: Odmów trzy Ave Maria (Zdrowaś Maryja) na cześć trzech dni, w których moje ciało pozostawało w grobie.

Carmela ujawniła zdarzenie pewnemu pobożnemu młodzieńcowi, który oświadczył jej, że on także słyszał w tym miejscu głos, który zachęcał go do modlitwy do “ukrytej rany” Jezusa na Jego ramieniu, spowodowanej ciężarem niesionego krzyża. W krótkim czasie na to miejsce zaczęli przybywać wierni, którzy doznawali szczególnych łask. Z czasem postanowiono zbudować wielkie sanktuarium, które kryłoby w swoim wnętrzu dawną kaplicę Ta’ Pinu. Budowę ukończono w 1931 r. Obraz Matki Bożej Wniebowziętej ukoronowano w 1935 roku. W tym Sanktuarium św. Jan Paweł II zachęcił wszystkich Maltańczyków do całkowitego zawierzenia Matce Bożej.

Wracając na nocleg do Xlendi, zatrzymujemy się w Victorii, głównym mieście Gozo, gdzie na placu znajduje się pomnik św. Jana Pawła II.

W czwartek, 21 stycznia, opuszczamy Gozo. Z Mgarr dopływamy do Cirkewwa, a następnie autobusem do Bugibba (czytaj Budzibba), do Zatoki św. Pawła (St Paul’s Bay).

ZATOKA ŚW. PAWŁA

Tutaj wkraczamy bezpośrednio na szlak św. Pawła Apostoła. Z nabrzeża Bugibby patrzymy na wyspę św. Pawła. To tam rozbił się statek z Apostołem i jego towarzyszami podróży. To jest to miejsce o którym opowiadają Dzieje Apostolskie. Oto jak wyglądało wylądowanie rozbitków na Malcie:

Gdy dzień nastał, nie rozpoznali lądu, widzieli jednak jakąś zatokę o płaskim wybrzeżu, do którego chcieli – jeśliby się dało – doprowadzić okręt. Poodcinali kotwice i zostawili je w morzu. Równocześnie rozluźnili wiązania sterowe, nastawili pod wiatr przedni żagiel i zmierzali ku brzegowi. Wpadli jednak na mieliznę i osadzili na niej okręt. Dziób okrętu zarył się i pozostał nieruchomy, a rufa zaczęła się rozpadać pod naporem fal. Żołnierze postanowili pozabijać więźniów, aby kto nie uciekł po dopłynięciu do brzegu (bo gdy więzień uciekł, strażnik musiał odcierpieć jego karę). Lecz setnik, chcąc ocalić Pawła, przeszkodził ich zamiarowi. Rozkazał, aby ci, co umieją pływać, skoczyli pierwsi do wody i wyszli na brzeg, pozostali zaś [dopłynęli] jedni na deskach, a drudzy na resztkach okrętu. W ten sposób wszyscy cało znaleźli się na lądzie. Po ocaleniu dowiedzieliśmy się, że wyspa nazywa się Malta (po grecku Melite). Tubylcy okazywali nam niespotykaną życzliwość; rozpalili ognisko i zgromadzili nas wszystkich przy nim, bo zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno. Kiedy Paweł nazbierał wielką naręcz chrustu i nałożył do ognia żmija, która wypełzła na skutek gorąca, uczepiła się jego ręki, mówili jeden do drugiego: ‘Ten człowiek jest na pewno mordercą, bo choć wyszedł cało z morza, bogini zemsty nie pozwala mu żyć’. On jednak strząsnął gada w ogień i nic nie ucierpiał. Tamci spodziewali się, że opuchnie albo nagle padnie trupem. Lecz gdy długo czekali i widzieli, że nie stało mu się nic złego, zmieniwszy zdanie mówili, że jest bogiem. W sąsiedztwie tego miejsca znajdowały się posiadłości namiestnika wyspy imieniem Publiusz, który nas przyjął i po przyjacielsku przez trzy dni gościł. Ojciec Publiusza leżał właśnie chory na gorączkę i biegunkę. Paweł poszedł do niego i pomodliwszy się położył na nim ręce i uzdrowił go. Po tym wszystkim przychodzili również inni chorzy na wyspie i byli uzdrawiani. Oni to okazali nam wielki szacunek, a gdyśmy odjeżdżali, przynieśli wszystko, co nam było potrzebne (26-27).

Wyspa gdzie rozbił się okręt jest bezludna, ale można do niej dopłynąć łódką. Był tam św. Jan Paweł II. Latem, w każdą niedzielę, odprawiana jest tam Msza św.

W Zatoce św. Pawła, opodal brzegu, nawiedzamy barokową kaplicę (XVII w.). Jest tam źródło, z którego św. Paweł pił po wyjściu z morza oraz miejsce, gdzie rozpalono ognisko i św. Paweł strząsnął żmiję z ręki. Kaplica nosi tytuł “dobrego ognia”.

Następnie przemieszczamy się do kościoła św. Pawła na Mszę św. i różaniec. Uczestniczymy w triduum przed świętem Nawrócenia św. Pawła. Przekonujemy się jak Maltańczycy do dziś czczą swojego Apostoła. Modlimy się wraz z nimi przy ogromnej figurze św. Pawła.

GROTA APOSTOŁA W RABAT

Z Bugibby jedziemy do Rabat, do Groty św. Pawła. Według tradycji w tej grocie św. Paweł, jako więzień, znalazł schronienie – “mieszkanie”. W XVI wieku nad Grotą zbudowano kościół jemu poświęcony. To drogie Maltańczykom miejsce nawiedził Jan Paweł II. Grotę uważają oni za kolebkę chrześcijaństwa na Malcie. Miejsce to bowiem uświęcił Apostoł podczas swego trzymiesięcznego pobytu na Wyspie. Tu bowiem zaszczepił pierwszy kościół, przepowiadał, chrzcił i konsekrował Publiusza na pierwszego biskupa. Po Mszy św. w intencji ewangelizacji narodów, nawiedzamy znajdujące się opodal katakumby św. Pawła.

W SAINT JULIAN

W sobotę, 23 stycznia, znajdujemy się w Saint Julian. Uczestniczymy we Mszy św. o godz. 15.00. W ramach dziękczynienia odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego.

W niedzielę, o godz. 11:30, uczestniczymy we Mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem Biskupa z Ugandy. Następnie udajemy się do La Valetty.

U MATKI BOSKIEJ “DAMASCEŃSKIEJ”

W stolicy mijamy wysokie mury obronne i zmierzamy bezpośrednio do greko-katolickiej świątyni , w której czczony jest wizerunek Matki Bożej “Damasceńskiej”. Oprowadza nas ks. Jerzy (Gorg), Maltańczyk. Relacjonuje nam, że ów obraz w 1475 r. został przeniesiony z Damaszku na Rodos. Następnie, w 1530 r. Kawalerowie Maltańscy sprowadzili go na Maltę. Po zwycięstwie nad Turkami w 1587 r., obraz został intronizowany w sanktuarium zbudowanym na pamiątkę tego zwycięstwa. Po zwycięskiej obronie zaczęto czcić Matkę Bożą jako “Zwycięską”.

ODLOT

W święto Nawrócenia św. Pawła kierujemy się na lotnisko Luqua. Podczas lotu myślimy o ludności Malty, o ich zwyczajach śródziemnomorskich, gościnności, urodzie i charakterze. Są piękni ze swym arabskim temperamentem i europejskich rysach twarzy, spokojni i uśmiechnięci.

Być może jak żaden kraj w Europie, zakorzenieni w katolicyzmie. Mając na myśli ich wdzięczność względem św. Pawła i niewdzięczność Jerozolimy, przychodzi na pamięć fresk barokowego kościoła św. Pawła – Rozbitka w La Valletcie. Przedstawia on to, co św. Łukasz napisał o Maltańczykach: w głębi okręt gotowy do odpłynięcia, przed nim stoi św. Paweł, z rękami w okowach, w towarzystwie pilnującego go żołnierza. Wśród nich grupa Maltańczyków przynoszących dary na podróż umiłowanego Gościa: chleby, warzywa, wino, oliwę

Jesteśmy świadkami, że ta wdzięczność, pamięć i modlitwa nie zatarła się. Św. Paweł duchowo towarzyszy Maltańczykom, umacniając ich wiarę w Jezusa Chrystusa. Maltańczycy żarliwie wzywają swego Ojca wiary.

DO “NIEBIESKIEJ JEROZOLIMY”

Jak Paweł wyruszył z Cezarei do Rzymu w swoją ostatnią podróż, tak i my – pielgrzymi przez polską ziemię – pamiętamy, że łódź naszego życia płynie, często po wzburzonych falach, do wyznaczonego nam przez Boga w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, odwiecznego celu, któremu, przez Maryję, Pawła i wszystkich Świętych wraz z Aniołami, niech będzie chwała po wszystkie wieki wieków. Amen

Teresa Mroczek

CHCESZ OPUBLIKOWAĆ TUTAJ WŁASNĄ RELACJĘ Z PODRÓŻY?
NIC PROSTSZEGO!
WYŚLIJ NAM MAILEM TEKST I ZDJĘCIA,
A ZAJMIEMY SIĘ RESZTĄ 😎