fbpx

AZURE WINDOW – PIĄTA ROCZNICA STRATY

AZURE WINDOW – 8 MARCA 2017

To był zimny marcowy poranek. Obudziliśmy się umordowani. Przeraźliwy wiatr naprzemiennie huczał i świszczał przez całą noc. Trudno było zmrużyć oko. Wstaliśmy więc, bo i tak nie dało się spać. Spełniał się najgorszy scenariusz maltańskiej zimy. Tej, o której mniej się mówi i pisze: deszczowej, wietrznej, wilgotnej, przeszywającej zimnem do szpiku kości. Wzdrygnęłam się wyglądając za okno i pospiesznie włączyłam odwilżacz. 

Nasza labradorka Maiden ciągle smacznie spała. W taką pogodę strach wychylać nos za drzwi, więc byliśmy jej niewymownie wdzięczni za to, że nie musimy wychodzić na spacer zanim nie rozgrzejemy się gorącą, aromatyczną kawą.

Zaparzyłam nam solidną porcję mocnej kawy i usiedliśmy do porannego przeglądu prasy. Każde z nas przeglądało newsy na własnym laptopie i w ulubionych kanałach informacyjnych. Po wstępnym rzuceniu okiem na skrzynkę mailową przystąpiłam do scrollowania Twittera. To mój ulubiony serwis.

Jeszcze nieco zaspana przewijałam kolejne tweety rejestrując co ważniejsze wydarzenia z kraju i świata. Kilka razy mignęło mi przed oczami jakieś dziwne, brzydkie zdjęcie w chłodnych barwach, ale nie zatrzymywałam się nad nim. Przewijałam dalej. Gdy po raz, nie wiem już który, znów zauważyłam, że to brzydkie zdjęcie jest masowo udostępniane na Malcie, pochyliłam się nad nim i zaczęłam czytać tekst. 

– Nie. To jakieś nieporozumienie. – Pomyślałam. Myśli jednak krążyły po głowie coraz szybciej i chaotyczniej.
– Przecież to nie jest w ogóle Azure Window! I jeszcze premier publikuje to na swoim oficjalnym koncie? – Rozmyślałam.

Po tym, co widzieliśmy w Dwejra dzień wcześniej postanowiliśmy zrobić dokładnie ten sam żart na zbliżający się Prima Aprilis, ale lokalni dowcipnisie postawili na kreatywną promocję Malty w Dniu Kobiet. W ostatnim czasie sporo było w Sieci podobnych fake’ów, a Maltańczycy mają poczucie humoru, więc jasności co do komunikatu z Twittera absolutnie nie było.

A co, jeśli to prawda?

Serce zaczęło mi bić szybciej. Wszyscy wiedzą, że Lazurowe Okno jest w kiepskiej kondycji, ale żeby to miało być juz dzisiaj? Tak szybko? Nie wierzę! Sprawdzam to. Przeglądam na poczekaniu wszystkie maltańskie serwisy i co? Nic! Kompletnie nic tam nie ma. Tylko ten jeden tweet Premiera Malty i coraz więcej udostępnień i niedowierzających komentarzy. Czytam go jeszcze raz, na spokojnie. Przyglądam się dokładniej zdjęciu. Teraz widzę wyraźniej, ze faktycznie to jest Dwejra.

– Jedziemy do Azure Window. Nie wiem, czy to prawda, ale chyba się zawaliło. Spójrz na tego tweeta!  

Wątpliwości nie było końca. Postanowiliśmy je rozwiać osobiście. Błyskawicznie się ubraliśmy, przelałam kawę do kubków termicznych i samochodem ruszyliśmy do Dwejry. Na ulicach widać było swoiste poruszenie, a gdy minęliśmy stolicę Gozo i wjechaliśmy na drogę prowadzącą do Azure Window, byliśmy już niemal pewni, że coś złego się tam stało. Oczywiście mieliśmy jeszcze wtedy nadzieję, że to fake i sznur samochodów ciągnący się przed i za nami jedzie, podobnie jak i my, sprawdzić, czy to prawda, ale przecież byliśmy tam dzień wcześniej i widzieliśmy, co się wyprawiało. 7 marca 2017 roku pisaliśmy:

Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że udało nam się sfotografować Azure Window w ostatniej dobie jego żywota tysiące lat nękanego licznymi burzami morskimi i bezlitosnymi żywiołami.

Byliśmy coraz bliżej. Czuliśmy się tak, jakbyśmy jechali do miejsca wypadku, w którym poważnie ucierpiał ktoś z naszych bliskich. Krew w żyłach pulsowała coraz szybciej. Korki zdawały się nie mieć końca. Zniecierpliwienie sięgało zenitu. W końcu minęliśmy San Lawrenz, a naszym oczom ukazał się pierwszy zarys wybrzeża Dwejry.

Nigdy nie zapomnę tego wybrakowanego widoku

Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Mijaliśmy kolejne ostre zakręty i coraz wyraźniej widzieliśmy ten przerażający prześwit. Tam, gdzie zwykle cieszyliśmy oczy panoramicznym widokiem Lazurowego Okna, teraz nie mogliśmy dopatrzeć się niczego, co by nam je przypominało. Nic tylko jedna wielka wyrwa.

Serce zakołatało mi nerwowo. To się naprawdę stało! Fragment wybrzeża bez Azure Window wyglądał dokładnie tak posępnie, jak na zdjęciu opublikowanym przez Premiera Malty. Im bardziej się zbliżaliśmy, tym większa cisza panowała w samochodzie. Przerywały ją tylko głośne odgłosy przełykania śliny, bezwarunkowe próby hamowania wzruszenia. Mizerny widok wywołał w nas oszołomienie i poczucie ogromnej bezradności. Nawet nie próbowaliśmy tego komentować. Po prostu nie odrywaliśmy wzroku od miejsca, w którym zwykle stało Lazurowe Okno. Nie było go tam.

Zaparkowaliśmy na parkingu i skierowaliśmy się w stronę Azure Window. Teren był chroniony przez lokalnych strażników, którzy od kilku tygodni strzegli tu bezpieczeństwa turystów nierozsądnie narażających swoje życie dla pamiątkowych zdjęć na tle silnych sztormów. Staliśmy w bezruchu i przecieraliśmy oczy z niedowierzania i smutku. Ludzie dookoła płakali. Trudno było w takiej atmosferze powstrzymać łzy. Niemal każdy do kogoś dzwonił i niósł złe wieści w świat. Co chwilę dojeżdżały nowe samochody, a także pierwsze autobusy turystyczne. Coraz mocniej docierało do nas, że już nie ma odwrotu. Nie da się tego cofnąć, skasować. Nie obudzimy się za chwilę. To się po prostu wydarzyło. Właśnie dzisiaj. Przed chwilą. I tak już zostanie.

Ten apokaliptyczny widok wraz z ówczesną pogodą tworzył załamującą kompozycję. Brakowało tam tylko Ozyrysa stojącego na zachowanej części mostu skalnego i wyjaśniającego, że taka była wola boska. Zupełnie inaczej sobie to wszystko wyobrażaliśmy. 

W międzyczasie nasze telefony rozgrzały się do czerwoności od wiadomości i telefonów z prośbami o potwierdzenie tej niecodziennej informacji. Utrudniało to znaczącą kontemplację nad chwilą, która się dokonywała. Okolica zaczęła gęstnieć od dojeżdżających tłumów, więc zrobiliśmy szybko kilka zdjęć i postanowiliśmy wracać do domu, aby tam na spokojnie pogrążyć się w refleksjach.

Zaraz po powrocie do domu potwierdziliśmy smutne wieści na naszym kanale na Facebooku:

Żałoba narodowa

Mentalnie, wszyscy na wyspach odczuliśmy potężną stratę. Mieszkańcy Gozo, a także Malty, przez cały dzień masowo kursowali do Dwejry, aby uwierzyć w to, co się wydarzyło rano. Niektórzy nawet więcej, niż raz, w tym my. Późnym popołudniem pojechaliśmy tam ponownie, aby bez tłumów pożegnać się z Lazurowym Oknem. Cały dzień rozmyślaliśmy o stracie. Podobnie, jak inni, mieliśmy plany związane z tym miejscem. Nie byliśmy przygotowani na to, że to się stanie tak zupełnie bez ostrzeżenia.

W rzeczy samej badacze prognozowali, że koniec Azure Window jest bliski i w każdej chwili może runąć dach mocarnej konstrukcji, ale posypało się dosłownie wszystko. Wyglądało to niewiarygodnie. Mieliśmy do tego miejsca ogromny sentyment. Wielokrotnie przesiadywaliśmy tam wieczorami lub nocą podziwiając gwiazdy. Byliśmy tylko my, Maiden, liczne szczury i nocne robactwo.

Zawsze docenialiśmy to miejsce. Z tyłu głowy trochę nam przeszkadzała jego ogromna popularność i tłumy, które przyjeżdżały tu każdego dnia, ale doskonale to rozumieliśmy. W końcu, sami byliśmy częścią tego tłumu.

Azure Window było niekwestionowaną wizytówką Malty. Wyjątkowa formacja skalna w kształcie mostu lub łuku stanowiła najjaśniejszą perłę naturalnego dziedzictwa Malty. To był absolutny „Must See” na turystycznej mapie Gozo. Po raz pierwszy odwiedziliśmy to miejsce w grudniu 2013 roku. Nie mieliśmy wtedy szczęścia do pogody. Mimo to, byliśmy pod ogromnym wrażeniem tego miejsca i tak pozostało do dziś. Ciągle żywe jest w nas wspomnienie Lazurowego Okna, któremu przez lata zrobiliśmy wiele zdjęć. Oto jedno z pierwszych.

Już wtedy było powszechnie wiadomo, że konstrukcja mostu skalnego jest mocno nadgryziona zębem czasu i postępującą erozją. Wszyscy nowo poznani znajomi z Gozo powtarzali jak mantrę, że atrakcja może w każdej chwili runąć i rekomendowali nam rychłe odwiedzenie tego miejsca. Lubiliśmy tam jeździć. Widok surowego wybrzeża rzeźbionego tysiącami lat siłą bezwzględnych żywiołów uświadamiał nam za każdym razem jej potęgę i kruchość zarazem.

Postępująca erozja znacząco zmieniała kształt okna w ciągu ostatnich dekad. Duża część formacji skalnej spadła do morza w 2012 roku. Przeprowadzone badania geologiczne wskazały jednak na niskie ryzyko pełnego zawalenia mostu w kolejnych latach. Spodziewano się raczej, że załamie się dach Lazurowego Okna. W Internecie bezustannie krążyły nieprawdziwe informacje, jakoby okno się zawaliło. Być może to właśnie osłabiło wiarę lokalsów w dniu, gdy rzecz faktycznie się wydarzyła. Zniszczone Azure Window wyobrażano sobie najczęściej bez mostu łączącego brzeg z zatopionym w morzu fragmentem. Widać go wyraźnie na poniższym zdjęciu.

Przygnębiające są zdjęcia typu „przed i po”, które przygotowaliśmy tuż po stracie atrakcji. Nie sądziliśmy, że jesteśmy tak mocno związani z tym miejscem.

Co na to turyści?

Informacja o zawaleniu Azure Window rozeszła się po świecie w błyskawicznym tempie. Podały ją wszystkie liczące się media. Jesteśmy przekonani, że rozmaitymi kanałami wiadomość dotarła do wszystkich miłośników podróżowania, którzy przeżywali tę wiadomość i wspominali atrakcję w kanałach social media. Maltańczycy zauważyli wtedy, że nigdy wcześniej Malta nie otrzymała tyle uwagi w mediach społecznościowych oraz głównych mediach informacyjnych na całym świecie.

Jedni przywoływali wspomnienia dzieląc się fotografiami z Gozo. Inni żałowali, że nie było im dane zobaczyć tego dzieła natury na własne oczy.

Mimo niepodważalnego rozgłosu towarzyszącemu stracie atrakcji, znalazła się jednak spora grupa turystów, którzy na długo po dramatycznym unicestwieniu Lazurowego Okna ciągle żyli w przekonaniu, że ono dalej tam jest. W serwisie TripAdvisor w zatrważającym tempie przybywało negatywnych komentarzy sygnalizujących, że nie ma po co jechać do Dwejry, ponieważ Okno jest wielkim rozczarowaniem nie wartym czasu i fatygi. W odpowiedzi na ogrom niskich ocen administratorzy serwisu zaktualizowali informacje na stronie. Turyści przestali wylewać hejt w komentarzach. 

Niemal natychmiast stało się oczywiste, że miejsce Azure Window w naturalny sposób zajmie teraz Wied il-Mielaħ Window. Nasi Czytelnicy doskonale znają to miejsce i od lat odwiedzają je przy okazji pobytów lub wizyt na Gozo.

Powszechnie nazywa się je tutaj Małym albo Drugim Azure Window​. W ostatnim czasie ​Wied il-Mielaħ​ wzbudza sporo emocji. Jedni pragną, aby pozostało sekretnym miejscem znanym tylko ​amatorom wspinaczki oraz turystyki pieszej i rowerowej. Inni wnioskują o budowę drogi i doprowadzenie tam komunikacji publicznej, co zostało definitywnie wykluczone i słusznie, ponieważ północna część Gozo jest wyjątkowa właśnie z powodu słabej dostępności dla turystyki masowej.
​To sprawia, że Wied il-Mielaħ Window​ jest teraz jeszcze bardziej cenne jako atrakcja turystyczna. Wied il-Mielaħ​ bardzo zyskało na popularności po zawaleniu Azure Window.

Wielka odbudowa Lazurowego Okna

W 2019 roku głośno zrobiło się o tym, że Azure Window może zostać zastąpione „Sercem Malty”. Stalowa, 5-poziomowa konstrukcja miała być odwzorowaniem symbolu Malty.

Projekt przygotował rosyjski architekt Svetozar Andriejew. Budynek miałby mieć pięć poziomów i być wykonany z odbijającej światło stali. Wewnątrz, według wstępnego projektu, ma się znaleźć ponad 5 tys. m2 powierzchni wystawowej. Według architekta nowa, stalowa atrakcja mogłaby ponownie ożywić turystycznie tę część wybrzeża Gozo. Oto, jak miałoby wyglądać”Serce Malty”.

Nam ten pomysł nie odpowiada. Zdecydowanie wolimy puste miejsce zamiast stalowej konstrukcji. Wyobrażamy sobie jej oślepiający blask w 40-stopniowym upale i nie potrafimy się przekonać, że to miałoby pasować do otoczenia. Być może dlatego ostatecznie plany odbudowy w tym stylu stanęły w miejscu?

UWAŻASZ, ŻE TEN ARTYKUŁ JEST POMOCNY?
UDOSTĘPNIAJ GO DO WOLI KORZYSTAJĄC Z OPCJI „PODZIEL SIĘ”. 👇